Szkoła Przygody Taty i Dziecka
Szkoła Przetrwania Taty i Nastolatka
Wakacje dla Taty i Dziecka/Nastolatka
Wkrótce
Kursy i szkolenia indywidualne
Spędziłem na obozach ze swoimi dziećmi z CentrumPrzygody.com ostatnie 2 lata życia - najpierw z 9 letnią Natalią, w kolejnym roku z 8 letnim Samuelem. Mogę śmiało powiedzieć, że spędziłem z nimi najpiękniejsze lata mojego życia i jestem także pewien,...
Spędziłem na obozach ze swoimi dziećmi z CentrumPrzygody.com ostatnie 2 lata życia - najpierw z 9 letnią Natalią, w kolejnym roku z 8 letnim Samuelem. Mogę śmiało powiedzieć, że spędziłem z nimi najpiękniejsze lata mojego życia i jestem także pewien, że ich także takie były :))) Ilość przygód, ich urozmaicenie, zaangażowanie trenerów a przede wszystkim zadowolenie dzieciaczków przerosło wszelkie oczekiwania. Nauczyliśmy się naprawdę dużo, począwszy od budowania schronień, rozpalania ognia, zachowania w lesie i w górach, posługiwania mapą i kompasem, wspinaczki, węzłów, oprawiania ryb, obycia z końmi, penetrowania jaskiń, bezpiecznego zachowania na wodzie, rzekach i bagnach, po odkrywanie siebie nawzajem, współpracę w grupie oraz spędzanie ze sobą czasu. Do dzisiaj wspominamy z Natalią pewną zimową noc, w której przyszło nam biwakować przy -17° C w zbudowanym tipi, obozy konne w Bieszczadach, gdzie musieliśmy wstawać o 5 rano, 25 kilometrowe podejście na Śnieżnik z Samuelem no i pierwszy wyjazd, gdzie lało jak z cebra :))) Po pewnym czasie zrozumieliśmy także domenę "Im ciężej tym lepiej", o której zawsze mówił nam Michał - to podstawa budowania dobrych wzajemnych relacji, poznawania własnych granic, przestrzeń do pomagania sobie nawzajem, bycia ze sobą na 100%. Tych spędzonych razem dni i nocy nigdy nie zapomnimy, w przeciwieństwie do wielu komfortowych wyjazdów, które tak szybko ulatują z pamięci... Po tym czasie mogę powiedzieć, że Centrum Przygody to coś więcej niż tylko survival i budowa relacji z dziećmi, to też budowanie ich wartości i odporności - tej psychicznej i fizycznej, nauka i rozwój na wielu płaszczyznach, poznawanie wspaniałych zaangażowanych ojców, ale także własny rozwój, setki wspaniałych zdjęć, budowanie lepszych relacji z żoną, a także świetny reset po ciężkim tygodniu pracy:) Serdecznie wszystkim polecamy CentrumPrzygody.com ponieważ inwestycja we własne dzieci jest inwestycją najlepszą, która zawsze zwraca się z nawiązką. Dziękujemy też całej ekipie za wspaniały czas: Michałowi, Kubie, Frankowi i Bartkowi
Zespół profesjonalistów. Do tego miłych i empatycznych. Szukając nowych sposobów na spędzenie czasu z moimi dorastającymi synami trafiłem chyba najlepiej jak się dało. “4 żywioły” to cztery dni i trzy noce wypełnione grami, zabawami, wyzwaniami, któ...
Zespół profesjonalistów. Do tego miłych i empatycznych. Szukając nowych sposobów na spędzenie czasu z moimi dorastającymi synami trafiłem chyba najlepiej jak się dało. “4 żywioły” to cztery dni i trzy noce wypełnione grami, zabawami, wyzwaniami, które we wspomnieniach zajmą wam więcej miejsca niż niejeden cały rok z waszego wspólnego życia. Jak to było w 'Chłopaki nie płaczą': „trzeba kolekcjonować mocne wspomnienia!” I wakacyjne wyjazdy z Centrum Przygody dokładnie temu służą. Owszem, nauczysz się o przetrwaniu w warunkach trudnych. Nauczysz się, jak zbudować schronienie na pustyni (najlepsza noc!!!) czy w lesie, z jakich roślin przydrożnych ugotować zupę, jak rozpalić ognisko bez papieru i zapałek (serio, od jednego potarcia krzesiwa się zajęło mojemu 11 letniemu synowi!). Ale i tak najważniejsze będzie spędzenie czasu tak wartościowego ze swoim dzieckiem, że nie przebije tego żadne kino, spacer, gokarty czy kolejka. A rosół z mlecza i babki będzie smakował lepiej niż z najlepszej restauracji! Polecam!!!
Z CentrumPrzygody jeżdżę regularnie z dziećmi już od 10 lat. Byliśmy również całą rodzinną na rodzinnym wyjeździe, moja żona też zachwycona była. Ogólnie REWELACJA - unikatowy mix zabawy-przygody, survivalu i rozwoju relacji rodzic-dziecko. Bardzo fa...
Z CentrumPrzygody jeżdżę regularnie z dziećmi już od 10 lat. Byliśmy również całą rodzinną na rodzinnym wyjeździe, moja żona też zachwycona była. Ogólnie REWELACJA - unikatowy mix zabawy-przygody, survivalu i rozwoju relacji rodzic-dziecko. Bardzo fajne podejście do dorosłych i dzieci oparte na partnerstwie (każdy sam decyduje co jest dla niego OK). Na każdym wyjeździe wzrastałem zarówna ja, moje dziecko i nasza relacja. Polecam
Gorąco polecam! Wspaniały sposób na spędzenie bardzo intensywnego czasu ze swoją pociechą. Może mieć lat 10 lub 20, może być synem lub córką. Letni wyjazd na 4 dni (i 3 noce) z ekipą z Centrum Przygody to gwarancja intensywnych wspomnień. Wspólnych. ...
Gorąco polecam! Wspaniały sposób na spędzenie bardzo intensywnego czasu ze swoją pociechą. Może mieć lat 10 lub 20, może być synem lub córką. Letni wyjazd na 4 dni (i 3 noce) z ekipą z Centrum Przygody to gwarancja intensywnych wspomnień. Wspólnych. Gwarancja uśmiechu na twarzy rodzica i dziecka po zakończeniu. W trakcie bywa trudno, mokro, jest czasem zmęczenie, czasem niewyspanie. Ale jest to inwestycja, która opłaca się jak mało co! Moje dzieci za niedługo dorosną. Staję na głowie, żeby dobrze je do dorosłości przygotować, ale też, by mieć jak najwięcej dobrych wspomnień z ich dzieciństwa. Wspomnień, które będą mnie karmiły na starość ;) ale i będą też ich wspomnieniami o 'wapniakach', którzy czasem miewali szalone pomysły! Gorąco polecam! PS Michał i Grzesiek to równe chłopaki, które mają ogromną wiedzę i doświadczenie, ale też są wyrozumiali. Wiedzą czego potrzeba, żeby ludzie czuli się bezpiecznie. Zaufajcie im!
a to w ogóle tak się czuję, jak by mnie wzięli z miasta do zupełnie innej rzeczywistości. Jeszcze pamiętam jak jechałam tutaj to koleżanki mi mówiły „Asia, nie jedź tam, potrzebujesz odpocząć, potrzebujesz spać!” Kiedy tu przyjechałam miałam taką myś...
a to w ogóle tak się czuję, jak by mnie wzięli z miasta do zupełnie innej rzeczywistości. Jeszcze pamiętam jak jechałam tutaj to koleżanki mi mówiły „Asia, nie jedź tam, potrzebujesz odpocząć, potrzebujesz spać!” Kiedy tu przyjechałam miałam taką myśl w głowie, że ja potrzebuję w życiu odpoczywać. Przyjechałyśmy i Michał powiedział „wiesz, że raczej nie będziecie spać w namiotach, jeszcze musicie sobie zrobić posłania”, a już było ciemno. Ja się w ogóle bałam ciemności. Więc po tym wyjeździe już się nie boję ciemności i chodzenia po lesie w nocy!:) To jest w ogóle odkrycie bo sama mieszkam przy lesie i do tej pory to było tak, że mnie to bardzo paraliżowało. Czyli ten wyjazd odbieram przede wszystkim jako coś co pokazało mi że moje strachy, które mam w głowie i które mnie jakoś paraliżują, są tylko w mojej głowie. Przekroczyłam swoją strefę komfortu, w zasadzie zastanawiam się gdzie ja się przez 40 lat uchowałam że w ogóle sobie żyłam tak właśnie „beztrosko”, a to jest w zasadzie realne życie, bo ten blackout powoduje, że wracamy do tego, co jest bazą, a nie ten świat pełen neonów, kolorów i wygód - to jest świat nadbudowany. Drugie odkrycie to jest Tosia, byłam pod wrażeniem jaką mam fajną córkę, jaka jest odporna psychicznie. To, że nauczyłam się razem z nią rozpalać ognisko – rewelacja! W ogóle jedno słowo, które mi się kojarzy z tym wyjazdem to jest REWELACJA! Dobrze by było rozłożyć : rewelacyjna była postawa prowadzących, to, że się tak chętnie dzielicie, że nie jest tak, że „no wypadałoby, żebyście mieli jakieś tam kubek”, tylko od razu pokazywaliście wszystko na płachcie rozłożone, wy na kolanach przed nami pokazujecie - byłam pod wielkim wrażeniem. Ratownictwo medyczne, dawno nie przypominałam sobie szkolenia, więc mogłabym być sparaliżowana paniką, a teraz jest lżej. Oprawianie zwierzęcia - to już nie jest wspomnienie z dzieciństwa, jak był karp w domu, tylko takie uczenie się. Instruktor Grzesiek który biegał po łące żeby pokazać nam jak wygląda dziurawiec i inne rośliny. Jak bym miała być w lesie (w syt.kryzysu – dopis.) to bym po prostu siedziała i myślała „nic nie umiem; koniec, mogę tu usiąść i umrzeć”. A teraz już jest tak, że będę umiała znaleźć wodę, zrobić sobie schronienie, niekoniecznie muszę mieć cokolwiek ze sobą żeby je zrobić! Daje mi to poczucie jakiejś większej pewności i widzę że ta wola przetrwania zwiększa się wraz z wiedzą. Myślałam że będę tu traktowana „lekko z dystansem” delikatnie mówiąc, a ja się porostu czułam całkowicie równo traktowana, trochę było wsparcia i to było fajne bo np. z tym ogniskiem czy na strzelnicy, to wszystko było takie zaopiekowane, czułam się taka zaopiekowana, ale nie ma czegoś takiego, że miałam fory, czułam się na równi z Piotrkiem, który już przyjechał. Szliśmy i on mówi „to poprowadzę Was kawałek, a teraz już nie, teraz się rozdzielamy i musicie sobie radzić same.”